środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział III


*liam*

- właściwie, to co u ciebie słychać? dawno nie rozmawialiśmy - zapytał niall. siedzieliśmy od dobrych 40 minut na ławce, nie mając najmniejszego zamiaru się stąd ruszać.
- nie wiem, chyba dobrze, ale tęskniłem za tobą, pączusiu - zaśmiałem się, opierając głowę na jego ramieniu - a u ciebie?
- tak samo chyba, tylko... zjadłbym coś.
wybuchnęliśmy śmiechem.
- czemu ty zawsze myślisz tylko o jedzeniu? - zapytałem, ledwo opanowując śmiech.
- nie wiem, a o czym miałbym myśleć?
- na przykład... o mnie! - krzyknąłem, robiąc smutną minkę.
- haha, nie martw się, o tobie myślę nawet częściej.
- chodź, żarłoku, robi się zimno, chcę wracać do domu.
- dobrze, tylko powiem chłopakom, że wracamy.
w czasie gdy nialler poszedł do chłopaków, ja złapałem taksówkę. po powrocie niall od razu rzucił się na lodówkę.

*niall*

- chcesz coś do jedzenia? - zapytałem liama, wyjmując dżem z szafki.
- nie, dzięki, popatrzę jak ty wcinasz pół naszych zapasów - parsknął chłopak. zmierzyłem go wzrokiem.
- ja po prostu mam apetyt.
- tak, apetyt trzech dorosłych ludzi.
- heej! - nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego, zaczynając go łaskotać. tarzaliśmy się po całej kuchni. nareszcie było jak dawniej. liam siadł na moim brzuchu i z triumfem zapytał:
- co teraz, panie zjem-cały-świat?
- wygrałeś, wygrałeś, a teraz już mnie puść, poddaję się - odopowiedziałem, śmiejąc się wniebogłosy.
- nie, nie zamierzam. jesteś całkiem wygodny - oznajmił chłopak, wystawiając język. ostatecznie udało mi się przenieść do pozycji siedzącej, tak, że teraz liam siedział na moich kolanach. byliśmy za blisko. poczułem niesamowitą ochotę pocałowania go, jednak szybko zrzuciłem go z kolan i śmiejąc się zacząłem robić kanapki. nie mogę poraz kolejny nadużyć naszej bliskiej przyjaźni. czasami aż za bliskiej.

*liam*

- już idzie! tam jest, już wychodzi! - krzyczał niall ciesząc się jak dziecko - sean, tutaj!
chłopak uśmiechnął się i ciągnąc za sobą walizkę podszedł do nas.
- niall, chłopie! kopę lat! - powiedział, przytulając się z blondynem, a mnie z nieznanych powodów zakuło coś w brzuchu.  ruszyliśmy do wyjścia z lotniska. po drodze zaledwie pare dzieczyn poprosiło nas o autograf, dzięki bogu, bo było z nami tylko 2 ochroniarzy.
- to co tam u ciebie słychać? - zapytał nialler, uśmiechając się szeroko.
- nic, wszystko po staremu, ale koleś, mówię ci, bez ciebie w mullingar jest zajebiście nudno.
sean i niall rozmawiali przez całą drogę do domu, a gdy tylko wróciliśmy po paru minutach poszli do pokoju nialla. ja usiadłem koło zayna i harrego, którzy oglądali jakąś marną komedię.
- sean jest jakiś dziwny - powiedziałem do chłopaków.
- czemu?  - zdziwił się harry -  ja tam go lubię.
- nie wiem, coś mi w nim nie pasuje, nie wiem czemu.
- pff, tatuś liam jest zazdrosny o niallaaa - rzucił zayn, a potem razem z loczkiem wybuchnęli śmiechem.
- nie jestem o niego zazdrosny, idioci. niby czemu miałbym być? - poczułem jak się rumienię. czemu? przecież to tylko przyjaciel niallera, taki jak ja. no, może nie dokładnie taki.
- bo jesteście jak ja i lou, tylko, że to wy - powiedział opanowując śmiech harry. prychnąłem i poszedłem zrobić sobie gorącą czekoladę.

_____________________________________________________

wrr. nie mam weny, nie podoba mi się rozdział, kapa jak nie wiem -.-
przepraszam, no i przy okazji dziękuję za tyle wyświetleń, jak dla mnie to serio dużo (:

4 komentarze:

  1. podoba się! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuu.. ZAZDROSNY!! xDD fajny rozdział tylko.. taki krótki ;/ ale czekam na nn ;D ŻYCZĘ WENY!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. wcale nie zazdrosny? hahaha, a tu mi jedzie pociąg :D
    Niam jest przesłodki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu uwielbiam twój blog :P MAm nadzieję, że oni będą razem :P Dodawaj szybko kolejną część :P I przy okazji zapraszam do mnie na http://plague-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń